MA Diploma - Fine Art Academy Włysław Strzemiński in Lodz, Poland.
Prof. Tomasz Chojnacki Studio.
Prof. Tomasz Chojnacki Studio.
My Interior: Moje Wnętrze (wood engraving collection, size 70x50cm), June 2012.
14/06/2012
Moje
Wnętrze
Prezentowana przeze mnie
kolekcja grafik, to seria drzeworytów o wspólnym tytule „Moje
Wnętrze”, które powstały w Pracowni Grafik Warsztatowej, pod
kierunkiem pana prof. Tomasza Chojnackiego. Prace, w swojej warstwie
przedstawieniowej, ukazują pomieszczenia - właściwie fragmenty
wnętrz, które wyłaniają się gdzieś z półmroku dzięki
rozświetlającym pasmom światła zza przysłoniętych okien.
Wnętrza te, to faktyczne, rzeczywiste miejsca, które jeszcze nie
tak dawno stanowiły przestrzeń mojej pracy, mojego funkcjonowania,
mojego życia... Wnętrza, dla mnie najzwyklejsze, codzienne i
powszednie tak, że aż czasami irytujące, przetransponowane na
rzeczywistość graficzną okazały się kryć w sobie dużo więcej
niż mi się początkowo wydawało...
Przestrzenie moich wnętrz,
bardzo kameralne, trochę nostalgiczne, to realistyczne
przedstawienia z dość szkicowo ujętymi detalami. Zdecydowanie
dominuje w nich półmrok, a raczej bezpieczna, spokojna ciemność,
która skontrastowana jest z punktowym światłem okna. Światłem,
które wydobywa z mroku elementy wnętrz, buduje ulotne wrażenie
barwnych refleksów i gdzieś w końcu rozprasza się w półcieniach
i załamaniach architektury tych niewielkich przestrzeni. Ten swoisty
rodzaj światła, właściwy tylko porankom, sprawia, że świat
zwykłych, codziennych przedmiotów i elementów przestrzeni zyskuje
właściwości barwnej kompozycji. Kompozycja ta nie musi walczyć o
uwagę widza. W zaskakujący sposób samoistnie przytrzymuje wzrok, w
pędzie codzienności każe się na chwile zatrzymać i w bezruchu po
prostu patrzeć. Wydobyte z porannego mroku „życie”, które do
tej pory pozostawało w cieniu nieuwagi, powstrzymuje dynamikę
pędzącej codzienności i przybliża do odkrycia prawdziwej
przestrzeni moich wnętrz. Tuż za treścią przedstawieniową, za
graficznym odwzorowaniem, kryje się przestrzeń wnętrz, która nie
pozwala może na metaforyczność i wieloznaczność odniesień, ale
z pewnością jest moja, bardzo osobista, pełna spostrzeżeń i
własnych przemyśleń.
Przestrzeń moich wnętrz,
bliska w pewien sposób stylistyce nokturnowej i tenebrystycznej,
jednocześnie kryje i odkrywa.
W nokturnowej ciemności kryje
się to, co stanowi najgłębsze emocje i przeżycia, o których
niekoniecznie chce się rozmawiać. Mrok, noc – tradycyjnie
utożsamiane z siedliskiem uczuć i tego co nieznane – daje
jednocześnie poczucie intymności, buduje bezpieczny azyl i czyni
niedostępnym dla ciekawskich spojrzeń. Nie wszystko, co przynosi
codzienność, mamy zawsze ochotę pokazywać od razu całemu światu.
Poza prozaicznym funkcjonowaniem życie ma przecież jeszcze ten
bardziej złożony, egzystencjalny wymiar, który potrzebuje swojej
własnej - prywatnej przestrzeni. Przestrzeni odpowiednio dużej lub
małej, a zawsze z własnym punktem ciężkości, który sprawia, że
moje wnętrze faktycznie pozostaje moim, a nie upublicznia się na
spojrzenia, oceny, wpływy tego co zewnętrzne, tego co do nas
przychodzi, co nas spotyka i czego nie można do końca skontrolować.
Ostry, zdecydowany światłocień tenebryzmu odkrywa natomiast
wszystko to, czym można, a przede wszystkim chce się dzielić z
otoczeniem. Proporcje tej relacji można na szczęście regulować
samodzielnie i bardzo świadomie. Ilość światła, szerokość pola
widzenia, które udostępnia się komuś drugiemu, regulujemy według
własnego uznania – każdy ma przecież swoje własne wnętrze...
W przestrzeni moich wnętrz
brakuje postaci. Jednak mimo tego, że są puste, nieożywione
pierwiastkiem czyjeś obecności, to z pewnością nie są
opustoszałe. Mimo braku kogokolwiek, nie są „osamotnione”, a
wręcz paradoksalnie potęgują wrażenie czyjejś niewidocznej
obecności. Moje ciemne, prawie mroczne wnętrza są „oswojone” i
zamieszkałe. Drobne przedmioty, detale, które pojawiają się
zarysowane czasem ledwie szkicowo, nieodparcie wskazują, ze wnętrza
są czyjeś, że do kogoś należą, ze stanowią fragment czyjegoś
życia. Fragmentaryczność wnętrz, przypadkowość dojrzanych
elementów i równoczesna niedostępność do tego, co kryje lub może
kryć mrok, nie budzi jednak niezdrowego napięcia, a właśnie
uderza pewnym rodzajem intymnego porządku. To co ukazuje
niezaplanowana gra świateł, zabawa słońca i cienia, nie przeraża
samotnością i pustką, ale przemawia ciszą, spokojem, zaufaniem,
czyjąś niewidoczną bliskością. Proporcje kryjącego mroku i
odkrywającego światła szybko zinterpretuje tylko ten, kto ocenia
bez głębszego poznania...
Ukradkowe spojrzenia, ujęcia
przypominające taki ostatni „rzut oka” na miejsce, które ma się
za chwilę opuścić – to właśnie sposób w jaki patrzę na moje
wnętrza. Dziś, z perspektywy czasu i tego co przynosi życie, wiem,
że takie patrzenie nie było tylko konwencją przedstawieniową,
którą gdzieś tam sobie założyłam. To faktycznie było „ostatnie
spojrzenie” na pewien etap, którego te wnętrza były
najuważniejszym obserwatorem.
AK
No comments:
Post a Comment