Tuesday 15 January 2013

Engravings

MA Diploma - Fine Art Academy Włysław Strzemiński in Lodz, Poland.
Prof. Tomasz Chojnacki Studio.
My Interior: Moje Wnętrze  (wood engraving collection, size 70x50cm), June 2012.



14/06/2012
Moje Wnętrze

Prezentowana przeze mnie kolekcja grafik, to seria drzeworytów o wspólnym tytule „Moje Wnętrze”, które powstały w Pracowni Grafik Warsztatowej, pod kierunkiem pana prof. Tomasza Chojnackiego. Prace, w swojej warstwie przedstawieniowej, ukazują pomieszczenia - właściwie fragmenty wnętrz, które wyłaniają się gdzieś z półmroku dzięki rozświetlającym pasmom światła zza przysłoniętych okien. Wnętrza te, to faktyczne, rzeczywiste miejsca, które jeszcze nie tak dawno stanowiły przestrzeń mojej pracy, mojego funkcjonowania, mojego życia... Wnętrza, dla mnie najzwyklejsze, codzienne i powszednie tak, że aż czasami irytujące, przetransponowane na rzeczywistość graficzną okazały się kryć w sobie dużo więcej niż mi się początkowo wydawało...
Przestrzenie moich wnętrz, bardzo kameralne, trochę nostalgiczne, to realistyczne przedstawienia z dość szkicowo ujętymi detalami. Zdecydowanie dominuje w nich półmrok, a raczej bezpieczna, spokojna ciemność, która skontrastowana jest z punktowym światłem okna. Światłem, które wydobywa z mroku elementy wnętrz, buduje ulotne wrażenie barwnych refleksów i gdzieś w końcu rozprasza się w półcieniach i załamaniach architektury tych niewielkich przestrzeni. Ten swoisty rodzaj światła, właściwy tylko porankom, sprawia, że świat zwykłych, codziennych przedmiotów i elementów przestrzeni zyskuje właściwości barwnej kompozycji. Kompozycja ta nie musi walczyć o uwagę widza. W zaskakujący sposób samoistnie przytrzymuje wzrok, w pędzie codzienności każe się na chwile zatrzymać i w bezruchu po prostu patrzeć. Wydobyte z porannego mroku „życie”, które do tej pory pozostawało w cieniu nieuwagi, powstrzymuje dynamikę pędzącej codzienności i przybliża do odkrycia prawdziwej przestrzeni moich wnętrz. Tuż za treścią przedstawieniową, za graficznym odwzorowaniem, kryje się przestrzeń wnętrz, która nie pozwala może na metaforyczność i wieloznaczność odniesień, ale z pewnością jest moja, bardzo osobista, pełna spostrzeżeń i własnych przemyśleń.
Przestrzeń moich wnętrz, bliska w pewien sposób stylistyce nokturnowej i tenebrystycznej, jednocześnie kryje i odkrywa.
W nokturnowej ciemności kryje się to, co stanowi najgłębsze emocje i przeżycia, o których niekoniecznie chce się rozmawiać. Mrok, noc – tradycyjnie utożsamiane z siedliskiem uczuć i tego co nieznane – daje jednocześnie poczucie intymności, buduje bezpieczny azyl i czyni niedostępnym dla ciekawskich spojrzeń. Nie wszystko, co przynosi codzienność, mamy zawsze ochotę pokazywać od razu całemu światu. Poza prozaicznym funkcjonowaniem życie ma przecież jeszcze ten bardziej złożony, egzystencjalny wymiar, który potrzebuje swojej własnej - prywatnej przestrzeni. Przestrzeni odpowiednio dużej lub małej, a zawsze z własnym punktem ciężkości, który sprawia, że moje wnętrze faktycznie pozostaje moim, a nie upublicznia się na spojrzenia, oceny, wpływy tego co zewnętrzne, tego co do nas przychodzi, co nas spotyka i czego nie można do końca skontrolować. Ostry, zdecydowany światłocień tenebryzmu odkrywa natomiast wszystko to, czym można, a przede wszystkim chce się dzielić z otoczeniem. Proporcje tej relacji można na szczęście regulować samodzielnie i bardzo świadomie. Ilość światła, szerokość pola widzenia, które udostępnia się komuś drugiemu, regulujemy według własnego uznania – każdy ma przecież swoje własne wnętrze...
W przestrzeni moich wnętrz brakuje postaci. Jednak mimo tego, że są puste, nieożywione pierwiastkiem czyjeś obecności, to z pewnością nie są opustoszałe. Mimo braku kogokolwiek, nie są „osamotnione”, a wręcz paradoksalnie potęgują wrażenie czyjejś niewidocznej obecności. Moje ciemne, prawie mroczne wnętrza są „oswojone” i zamieszkałe. Drobne przedmioty, detale, które pojawiają się zarysowane czasem ledwie szkicowo, nieodparcie wskazują, ze wnętrza są czyjeś, że do kogoś należą, ze stanowią fragment czyjegoś życia. Fragmentaryczność wnętrz, przypadkowość dojrzanych elementów i równoczesna niedostępność do tego, co kryje lub może kryć mrok, nie budzi jednak niezdrowego napięcia, a właśnie uderza pewnym rodzajem intymnego porządku. To co ukazuje niezaplanowana gra świateł, zabawa słońca i cienia, nie przeraża samotnością i pustką, ale przemawia ciszą, spokojem, zaufaniem, czyjąś niewidoczną bliskością. Proporcje kryjącego mroku i odkrywającego światła szybko zinterpretuje tylko ten, kto ocenia bez głębszego poznania...
Ukradkowe spojrzenia, ujęcia przypominające taki ostatni „rzut oka” na miejsce, które ma się za chwilę opuścić – to właśnie sposób w jaki patrzę na moje wnętrza. Dziś, z perspektywy czasu i tego co przynosi życie, wiem, że takie patrzenie nie było tylko konwencją przedstawieniową, którą gdzieś tam sobie założyłam. To faktycznie było „ostatnie spojrzenie” na pewien etap, którego te wnętrza były najuważniejszym obserwatorem.

AK

No comments:

Post a Comment